Wyprawkowy mix

Dzisiejszy post powoli kończy cykl wyprawkowy i jest zbiorem kilku akcesoriów niemowlęcych. Prostotę ich szycia, mam nadzieję projekty nadrabiają wzorami. Jak dostałam materiały, to popatrzeć się na nie nie mogłam. W czasie gdy się suszyły po praniu, co obok nich przechodziłam, to się zachwycałam ;) Mogliście już je zobaczyć na Instagramie.

Przechodząc do sedna, rzeczy, które ruszyłam to:

Kokon niemowlęcy

Kokon uszyłam w typowym rozmiarze dostępnym w sklepach, czyli 1m x 0,7m. Bawełnę w misie, sznurek i lamówkę zamówiłam przy okazji zamówienia w sklepie Minky i Tkaninki. W innym sklepie, już stacjonarnie kupiłam też białą bawełnianą pościelówkę, ale ostatecznie stwierdziłam, że jest za cienka i wykorzystam ją innym razem (tym sposobem chcąc nie chcąc, dołożyłam materiał do swoich zapasów, które miałam redukować...). Na jej miejsce kupiłam na ciuchach piękną bawełnianą poszwę z lekko połyskującym wzorem, bardzo dobrej jakości, na pewno to nie typowa pościelówka, ale nie znam się na tyle na materiałach żeby powiedzieć co to ;) . Trochę szkoda było mi ją ciąć, ale po to w końcu kupiłam. Wyrysowałam sobie wykrój przy pomocy linijki i talerza, wycięłam co trzeba i zszyłam. Wszystko poszło jak po maśle, później było trochę gorzej, bo musiałam wypchać brzegi kulką silikonową, której zużyłam jakieś 1.5kg. Najtrudniejsze było ładne wypchanie na szczycie i na zakrętach, ale ostatecznie jakoś poszło. No i zapomniałabym, próbowałam za pierwszym razem wypchać ścinkami owaty, ale mocno odznaczała się na materiale i nie było ładnie gładko, więc w końcu padło na kulkę i efekt jest zadowalający. W centralną część kokonu włożyłam piankę tapicerską grubości 2.5cm, choć nie wiem czy się sprawdzi, czy ostatecznie środek zostawię bez usztywnienia.




Jak się sprawdzi, to się dopiero okaże, ale naczytałam się o zaletach takiego kokonu i mam nadzieję, że dzieciątku się spodoba. Myślę, że jak już przetestujemy, to edytuję prosta i się pochwalę. 
Kokon ma zapewniać dziecku poczucie bezpieczeństwa zbliżone do warunków w brzuchu mamy. Ogranicza miejsce i wygłusza w pewnym stopniu hałasy. W moim przypadku jest to o tyle istotne, że zrezygnowałam z kołyski na rzecz trochę większego łóżeczka. Ale jak już mówiłam, wszystko wyjdzie w praktyce, trzymajcie więc kciuki żeby teoria nie minęła się z praktyką ;)

Rożek

Tutaj myślę, że wielkie wyjaśnienia nie są konieczne. Wykorzystałam bawełnę w piękne zwierzaczki, na wewnętrzną stronę rożka użyłam białej bawełnianej flaneli, a lamówkę zrobiłam ze starego jaśka. Dokładniej mówiąc z jaśka, których nakupiłam kiedyś na promocji w Jysku jako dawców kulki silikonowej ;) Całość usztywniłam ociepliną 300g i przepikowałam dwa razy. Pierwszy raz robiąc ramkę, drugi raz wyszyłam kwadrat na samym środku. Rożek jest wiązany paskiem zrobionym z tej samej pomarańczowej tkaniny co wypustka, zamocowanym z tyłu rożka. Wstępnie chciałam wszyć rzepy, ale nie miałam jak sprawdzić ich rozmieszczenia, więc został tylko wiązany. Na płasko ma 70x70cm.


Prześcieradełko i pieluszki

Teraz to już totalne błahostki, ale i tak Wam pokażę :D
Z reszty flaneli na rożek uszyłam pieluszkę z kontrastowym przeszyciem, przy okazji próbując stopkę podwijającą. Na krawędziach poszło bez problemu, ale przy rogach trochę musiałam pokombinować i na pewno o wiele szybciej byłoby zmienić stopkę i ręcznie zwinąć te rogi. To taka nauka dla mnie na przyszłość. Przed samym podwijaniem obrzuciłam sobie brzegi na owerloku i to był dobry krok, bo flanela mocno się strzępiła na krawędziach.



Ostatnie w tym wpisie, to prześcieradełka, czyli ekspresowy uszytek. Na tyle chciałam sobie przyspieszyć pracę, że gumkę wszywałam na owerloku, na oko. Jak o tym myślę, to mam dreszcze i sama się dziwię, że wszystko poszło gładko i nie musiałam nic pruć. To chyba były zbyt proste projekty żeby coś mogło pójść nie tak ;) Szyłam z arcy-mięciutkiego interlocka, chyba kiedyś uszyję sobie z niego piżamę, bo lubię jak mnie coś mięciutkiego otula (kto tego nie lubi?). A wzór wcale nie jest dziewczęcy, prawda? :D




Wszystkie posty wyprawkowe znajdziecie TUTAJ.

Komentarze