Dziś o bardzo dziewczęcym, landrynkowym, mięciutkim kocyku. W zasadzie chyba powinnam go nazwać kołderką, bo jest grubszy od standardowego kocyka.
Kocyk powstał z myślą o maleństwie, które jeszcze jest pod sercem mamy. Mam nadzieję, że nie będzie niespodzianki z płcią, bo wtedy będę musiała czekać na dziewczynkę, by ją obdarować :) Kto obserwuje moje poczynania na Instagramie, czy fb wie, że jakiś czas temu trafiła mi się ekstra okazja na welur. Mnóstwo różowego weluru. Już wtedy wiedziałam, że będzie coś dla maleńkiej istoty. Materiał trochę przeleżał, bo nie miałam go z czym połączyć, ale jak się niedawno okazało, zapomniałam o jednym pudle z tkaninami.
Jersey w serduszka idealnie wpasował się w moje wyobrażenie kocyka, które krążyło po mojej głowie. Przy okazji wykorzystałam technikę szycia, na którą natrafiłam bardzo dawno temu i tylko czekałam by ją wykorzystać. Z angielskiego to self binding, ale nie znalazłam polskiego odpowiednika nazwy. Chodzi tu o sposób uszycia kocyka, w którym obramowanie skrojone jest w całości z tylną częścią. Nie ukrywam, że chciałam zrobić tutorial, ale po tym jak przejrzałam zdjęcia stwierdziłam, że mogą stwarzać problem w odbiorze i zrezygnowałam z pomysłu.
Jestem zakochana w tym połączeniu materiałów, są przeurocze! Do środka włożyłam ocieplinę silikonową 200g. Wahałam się pomiędzy 100 a 200, jednak wybór padł na grubszą, ze względu na planowany czas pojawienia się maluszka. Po włożenu ociepliny i zaszyciu otworu, przepikowałam wzdłuż obramowania i tu muszę pochwalić moją maszynę, która wróciła z zapomnienia. Gdyby miał to być lekki kocyk do wózka, wybrałabym cieńszy wkład.
Teraz parę słów o maszynie. To Singer, którym chwaliłam się tu. W czasach gdy nie miałam owerloka szyłam na Victorii, bo ma ściegi owerlokowe, mimo że bywa upierdliwa. Jestem przekonana, że pikowanie przysporzyłoby mi dużo problemów, więc w porę przypomniałam sobie o Singerze, a szwy owerlokowe przecież już mi niepotrzebne. Maszyna szyła jak zwykłą bawełnę, więc to była czysta przyjemność.
Nie wiem na ile przydatna będzie ta informacja, ale kocyk ma wymiary 75x100cm, a zakładka ma 7cm. Myślę, że uszyję jeszcze podusię do kompletu, ale póki co nie mam pomysłu na nią, więc czas pokaże czy powstanie.
Jersey w serduszka idealnie wpasował się w moje wyobrażenie kocyka, które krążyło po mojej głowie. Przy okazji wykorzystałam technikę szycia, na którą natrafiłam bardzo dawno temu i tylko czekałam by ją wykorzystać. Z angielskiego to self binding, ale nie znalazłam polskiego odpowiednika nazwy. Chodzi tu o sposób uszycia kocyka, w którym obramowanie skrojone jest w całości z tylną częścią. Nie ukrywam, że chciałam zrobić tutorial, ale po tym jak przejrzałam zdjęcia stwierdziłam, że mogą stwarzać problem w odbiorze i zrezygnowałam z pomysłu.
Jestem zakochana w tym połączeniu materiałów, są przeurocze! Do środka włożyłam ocieplinę silikonową 200g. Wahałam się pomiędzy 100 a 200, jednak wybór padł na grubszą, ze względu na planowany czas pojawienia się maluszka. Po włożenu ociepliny i zaszyciu otworu, przepikowałam wzdłuż obramowania i tu muszę pochwalić moją maszynę, która wróciła z zapomnienia. Gdyby miał to być lekki kocyk do wózka, wybrałabym cieńszy wkład.
Teraz parę słów o maszynie. To Singer, którym chwaliłam się tu. W czasach gdy nie miałam owerloka szyłam na Victorii, bo ma ściegi owerlokowe, mimo że bywa upierdliwa. Jestem przekonana, że pikowanie przysporzyłoby mi dużo problemów, więc w porę przypomniałam sobie o Singerze, a szwy owerlokowe przecież już mi niepotrzebne. Maszyna szyła jak zwykłą bawełnę, więc to była czysta przyjemność.
Nie wiem na ile przydatna będzie ta informacja, ale kocyk ma wymiary 75x100cm, a zakładka ma 7cm. Myślę, że uszyję jeszcze podusię do kompletu, ale póki co nie mam pomysłu na nią, więc czas pokaże czy powstanie.
Uroczy kocyk :). Myślę też, że fajnie się sprawdzi jako dywanik/mata z czasem, kiedy kruszynka zacznie raczkować.
OdpowiedzUsuńO, świetny pomysł ;-) myślę, że jak najbardziej się sprawdzi :-)
UsuńŚwietny kocyk, wygląda super milutko i cieplutko :)
OdpowiedzUsuńDziękuję, welurek faktycznie jest bardzo przyjemny w dotyku, miałam problem dogonić od niego moją psinę, która uwielbia miękkie rzeczy ;-)
Usuń