Setny post i trochę o rękodziele!

Setny post!
Nawet nie wiem kiedy, napisałam do tej pory 99 postów, a ten jest setny! Niby zwykłe liczby, ale daje satysfakcję. Dziś o efekcie pracy podczas długiego weekend u rodziców, gdzie nie mam maszyny, więc w grę wchodzi szycie ręczne. Kiedyś niespecjalnie przepadałam za szyciem bez użycia maszyny, głównie dlatego, że trwa długo. Obecnie widzę w szyciu ręcznym więcej plusów niż minusów. Największym z nich jest możliwość wyciszenia się i szycia z dużą precyzją, co minimalizuje konieczność prucia.
Ogonek pluszowego misia mieszczącego się w dłoni
Na projekt wybrałam miniaturowego misia, którego w założeniu mogłam skończyć w jeden wieczór. Kto regularnie czyta moje posty może się tutaj spodziewać jakiegoś ALE i porażki w szacowaniu, ale nie tym razem. Poszło wszystko zgodnie z planem i jestem zadowolona z efektu. Wykrój był tak mały, że bez problemu przerysowałam części wykroju z wyświetlacza tabletu.
Miniaturowy pluszowy miś na storczyku
Misia uszyłam z tej samej dzianiny co słonika, użyłam koloru ciemno- i jasnoniebieskiego i wypełniłam owatą. Oczka zrobiłam z koralików, a nosek wyszyłam muliną. Od siebie dodałam ogonek, a kończyny przymocowałam w taki sposób, by były ruchome. Jak już zapowiadałam na Instagramie, misia nazwałam Blue i już oddałam Małej.
Pluszowy miś z ruchomymi odnóżami
Teraz, jak już zapowiadałam, parę słów o rękodziele. Może szumnie zapowiadałam poruszenie tego tematu, a w zasadzie chciałam zająć stanowisko w sprawie nazywania uszytków rękodziełem. Ten miś niewątpliwie zalicza się do rękodzieła, bo powstał bez użycia maszyny do szycia i w stu procentach jest dziełem moich rąk. Pytanie, czy na przykład uszyta przez nas bluzka, czy torebka może być nazwana rękodziełem i jeżeli tak, to w którym momencie rękodzieło przestaje nim być. Gdyby traktować szycie przy użyciu maszyny jako rękodzieło, to czy szwaczka w fabryce, też tworzy rękodzieło? Wbrew pozorom, to grubszy temat i każdy może mieć w nim rację, ja sama się często nad tym zastanawiam. Niemniej jednak, ja większość (o ile nie wszystkie) rzeczy, które wyszły spod moich rąk nazwałabym rękodziełem, bo dla mnie rękodzieło to coś co stworzyłam, wkładając w to serce i coś do czego w czasie tworzenia, choć trochę się przywiązałam.
Wielkość pluszowego misia w porównaniu z baterią

Komentarze

  1. Uroczy miś :) A z rękodziełem to temat rzeka, sama używam tego słowa w stosunku do swoich uszytków, chociaż chyba to bardziej ze względu na wyszukiwarki niż faktyczny pogląd, że to rękodzieło jest. Myślę, że brakuje nam jakiegoś fajnego słowa na określenie rzeczy wykonanych przez siebie, z sercem, ale nie koniecznie zaliczających się do rękodzieła :p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie pomyślałam o tym, że problem faktycznie może leżeć w braku odpowiedniego słowa ;)

      Usuń
  2. Zagorzali przeciwnicy używania słowa rękodzieło w stosunku do uszytych rzeczy niby podają jakieś zamienniki, ale mnie one nie przekonują :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z ciekawości wygooglowałam i znalazłam "wytwórczość" :D

      Usuń
  3. Ja nazywam stworzone przez siebie rzeczy - projektami, pracami. Poruszając temat rękodzieła, włożyłaś rękę w mrowisko, bo w sieci krąży wiele dyskusji na ten temat.
    Dla mnie to bez znaczenia. Nie lubię szufladkowania, trzymania się ściśle definicji i nadawania etykiet - jeśli wykonany przez Ciebie przedmiot jest unikatowy - a miś z pewnością jest! - to nazywaj go rękodziełem.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeżeli chodzi o mnie, to podobnie do Ciebie, nie mam problemu z nazwą "rękodzieło". Dziwi mnie jedynie dlaczego to powoduje takie poruszenie :)

      Usuń
  4. Jaki uroczy malec. Uszycie takiego drobiazgu to jż ni elada wyczyn. Szczerze podziwiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję ;) Zastanawiam się nad uszyciem jeszcze mniejszego, z ciekawości, jakiego najmniejszego dam radę stworzyć ;) u Ciebie też śliczne misiaki widziałam!

      Usuń

Prześlij komentarz

Skomentuj