W tym roku planuję postawić na rower, więc musiałam do mojego wiklinowego koszyka uszyć wdzianko. Wymyśliłam sobie wkład do koszyka zamykany i wybrałam rozwiązanie na wzór ściąganego sznurkiem worka.
Wkład powstał z bawełnianego płócienka, które zostało mi po szyciu poduch (tu). Samo szycie odwlekałam ze względu na brak materiału, a jak się później okazało on czekał cierpliwie na swoją kolej schowany na dnie szafy ;) Fioletowa to również tkanina bawełniana, jeszcze z babcinych zapasów. Powstało z niej już kilka rzeczy, ale nie pokazywałam ich na blogu. Swoją drogą koronka też długo czekała na swoją kolej, bo dostałam ją kilka lat temu od przyjaciółki i bałam się wykorzystać, bo to piękna, ręczna robota z zapasów jej babci.
Szyłam bardzo spontanicznie, jedynie dno koszyka odrysowałam, reszta powstała na oko. Wkład składa się z dna, boków, części zamknięcia i zakładki. Worek (fioletowa część) jest przyszyty 2cm od brzegu bocznej ściany koszyka w zasadzie tylko przez moje widzi-mi-się ;)
Zakładka składa się z dwóch części, żeby ładnie układała się w okolicy mocowania uchwytu koszyka, a zakończona jest tunelem, w który wciągnięte są troczki, żeby wszystko było na swoim miejscu.
Często czytam narzekania na przewracanie troczków na prawą stronę, ale ja bardzo to lubię ;)
Moje pierwsze wspomnienie szyjącej mamy, to właśnie moment kiedy szyła poduchy na krzesła i moim zadaniem było przewrócenie troczków na prawą stronę ;)
Długo zastanawiałam się nad połączeniem beżu z fioletem, ale ostatecznie mi się podoba, choć jest trochę nietypowe. Muszę sprawdzić jak się będzie spisywało takie rozwiązanie i czy nie lepiej uszyć wyjmowaną torbę na zakupy, pasującą do koszyka, czy chodzić z całym koszem do sklepu, Czas pokaże :)
Wkład powstał z bawełnianego płócienka, które zostało mi po szyciu poduch (tu). Samo szycie odwlekałam ze względu na brak materiału, a jak się później okazało on czekał cierpliwie na swoją kolej schowany na dnie szafy ;) Fioletowa to również tkanina bawełniana, jeszcze z babcinych zapasów. Powstało z niej już kilka rzeczy, ale nie pokazywałam ich na blogu. Swoją drogą koronka też długo czekała na swoją kolej, bo dostałam ją kilka lat temu od przyjaciółki i bałam się wykorzystać, bo to piękna, ręczna robota z zapasów jej babci.
Szyłam bardzo spontanicznie, jedynie dno koszyka odrysowałam, reszta powstała na oko. Wkład składa się z dna, boków, części zamknięcia i zakładki. Worek (fioletowa część) jest przyszyty 2cm od brzegu bocznej ściany koszyka w zasadzie tylko przez moje widzi-mi-się ;)
Zakładka składa się z dwóch części, żeby ładnie układała się w okolicy mocowania uchwytu koszyka, a zakończona jest tunelem, w który wciągnięte są troczki, żeby wszystko było na swoim miejscu.
Często czytam narzekania na przewracanie troczków na prawą stronę, ale ja bardzo to lubię ;)
Moje pierwsze wspomnienie szyjącej mamy, to właśnie moment kiedy szyła poduchy na krzesła i moim zadaniem było przewrócenie troczków na prawą stronę ;)
![]() |
Kontrola jakości |
Koronka robi tutaj całą robotę, zwłaszcza jeśli ma swoją historię ! :-) Pięknie ozdobiłaś te koszyki tkaninami :-)
OdpowiedzUsuńTeż uważam, żę jest piękna, dlatego tak długo bałam się ją pociąć ;)
UsuńŚwietny pomysł, również mam kosz w rowerze tylko kwadratowy i metalowy, myślę nad takim ubrankiem :)
OdpowiedzUsuńNa kwadratowy, to uszycie powinno pójść raz dwa ;)
UsuńPrzepiękny! Połączenie beżu z fioletem jest fantastyczne - w takiej wersji kolor fioletowy mógłby mi się zacząć nawet podobać :) Koronka do tego dodaje takiego cudnego uroku (pasującego do koncepcji wiklinowego kosza). Naprawdę gratuluję, pięknie!
OdpowiedzUsuńMiałam ogromny dylemat przy łączeniu kolorów, mąż stwierdził, że nie pasuje, ale ostatecznie go nie posłuchałam, więc cieszę się, że komuś poza mną też się podoba :D
Usuń