Kolejny odwlekany projekt, czyli torba weekendowa

Jesień minie chyba pod znakiem projektów odkładanych od bardzo dawna. W dużej mierze wynika to z większej ilości wolnego czasu, którym dysponuję. Chwilowo więc mogę bardziej regularnie pokazywać co uszyłam, bo sporo się u mnie dzieje. Pod koniec roku najprawdopodobniej znów zwolnię tempo tworzenia, ale póki co jeszcze mogę się pochwalić kilkoma realizacjami. Płaszcz z poprzedniego wpisu planowałam już kilka lat wstecz, podobnie jak torba, którą dziś chcę pokazać.
Z torbą wstrzymał mnie brak silnej motywacji żeby się za nią zabrać, bo sam poziom trudności nie jest najwyższy, choć trochę czasu potrzebowałam na jej stworzenie. Motywacja pojawiła się, gdy zaczęłam przygotowywać torbę do szpitala. Wypisuje się więc w cykl wyprawkowy, który już zapowiadałam i przypadkiem w cykl ze skórą w roli głównej.


Widok z przodu


Materiał kupiłam lata temu w niemieckiej Ikei, nawet już nie pamiętam co miało z niej powstać, bo to typowa tkanina home decor. Możliwe że po prostu kupiłam ją przez kolor. Podszewkę znalazłam kiedyś na ciuchach też już dawno temu, a o skórze pisałam tu. Jest to więc kolejny post skórzano-wyprawkowy.


Widok na kieszeń z suwakiem


Wracając do torby, powstała w przeciągu jednego tygodnia. Pierwszego dnia szukałam wyroju i gotowa byłam nawet go kupić, jednak ten który najbardziej mi odpowiadał kosztuje $25, co jak na jednorazową realizację jest dla mnie za drogo. Zostało mi więc sfinalizować wyobrażenia o niej i samej pogłowić się nad wykrojem. Kolejnego dnia więc usiadłam z kartką i rozrysowałam własny wykrój.

Widok na otwartą kieszeń


Torba ma jedną dużą, główną kieszeń, w której do połowy wysokości jest przegroda, która ma w sobie schowek zapinany na suwak. Na tylnej ściance wewnątrz torby jest też mała kieszonka na drobiazgi. Z zewnątrz po bokach są dwie kieszonki, z czego jedna zapinana, a druga wykończona wypustką. Z przodu jest pojemna kieszeń, w której jak już zszyłam wierzchnią część torby, stwierdziłam, że przydałby się magnes, ale już nie chciałam pruć wszystkiego i zostało jak pierwotnie wymyśliłam. Sama kieszeń jest dość sztywna, więc nie powinno nic z niej wypaść, ale może jeszcze wszyję zapięcie magnetyczne, zobaczę w trakcie użytkowania czy to konieczne ;) .

Rozpięta torba od przodu


Możliwe, że zdjęcia tego nie oddają, ale torba jest na prawdę spora, mierzy jakieś 50x25x30cm i jest bardzo pojemna. O to najbardziej się obawiałam, ale jestem ostatecznie bardzo zadowolona. Podobnie z połączenia kolorów, bo miałam do wyboru różne skaje i długo wahałam się między czernią, brązem a ecru. Najbardziej podobało mi się połączenie z jasną skórką, ale wtedy torba byłaby szalenie niepraktyczna, szczególnie że dno torby jest ze skaju.

Tym razem maszyna miała do pokonania sporo warstw materiału i momentami miała zawahania, m.in. w miejscu gdzie wypustki nachodziły na siebie, czy przy szyciu paska. Jeśli dobrze policzyłam, to rekordowo do przeszycia miała 6 warstw skórki, 4 warstwy wigofilu, 4 warstwy różowego materiału podklejonego camelą i 2 warstwy podszewki... Ale ostatecznie dała radę, mimo. że musiałam czasem robić kilka podejść do newralgicznych miejsc. O dziwo, żadnej igły nie złamałam przy szyciu! Ciekawe też jest, że dużo lepiej szyło mi się igłą 70 uniwersalną, niż igłami do typowo do skóry. Chyba przestanę kupować specjalne igły, bo w większości przypadków zwykłe 70 radzą sobie bez problemu (może jedynie za wyjątkiem dzianin).
Wnętrze torby


Jeżeli chodzi o wykorzystanie materiałów, to oprócz wcześniej wspomnianych, użyłam cameli do podklejenia wierzchniej warstwy, a podszewką połączyłam z wigofilem. Wypustkę i paski robiłam sama, do wypustki używając zapasów grubych nici, które skręciłam w sznurek, a do rączek dodałam dwie warstwy wkładu. Wprawdzie miała tam być taśma nośna i nawet ją kupiłam, ale... zapomniałam w sklepie. Ostatecznie wyszło dobrze, bo jestem przekonana, że wtedy maszyna już by sobie z taką grubością nie poradziła. Podobnie wigofil lepiej usztywniłby torbę gdybym zszyła go z tkaniną obiciową zamiast podszewką, ale i tu obawiam się o możliwości mojej maszyny.

Torba przed zszyciem
Torba w częściach :)


Wszystkie posty wyprawkowe znajdziecie TUTAJ, a serię ze skórą TUTAJ

Komentarze

  1. Szacun! Nienawidzę szyć toreb. I nie idzie mi to za dobrze. A tu mi szczęka opadła. I jeszcze te kieszonki i podziały... nonono. A ten brąz był strzałem w 10. Gratuluję! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A mi właśnie jakoś nadzwyczaj dobrze się szyło i spodobało mi się :) Dzięki!

      Usuń
  2. Dobra robota. Torba wyszła świetnie, choć osobiście nie przepadam za różem to tu ładnie stonowałaś go brązem :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :) W rzeczywistości nie jest aż tak landrynkowa jak na zdjęciach widać, trochę bardziej w fiolet wpada :)

      Usuń
  3. Torba jest obłędna jestem pod wrażeniem, te wypustki są wspaniałe.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miło to czytać, cieszę się, że się podoba ;) A wypustki oprócz wyglądu dodatkowo fajnie trzymają fason torby :)

      Usuń

Prześlij komentarz

Skomentuj