Już baaardzo dawno nie powstał żaden wpis, powoli mija rok od ostatniego i coraz częściej dochodzę do wniosku, że mi tego blogowania brakuje. Może nie typowo "dla publiki", co dla pierwotnego założenia tego bloga, czyli czegoś w rodzaju pamiętnika, do którego mogę wrócić po więcej szczegółów, gdy ktoś pyta o dany uszytek.
Koszulkę uszyłam z satyny bawełnianej, którą udało mi się u polować w sh. Wybrałam swój rozmiar, odszycia podkleiłam flizeliną, a zmierzyć się z uciekającą satyną pomogły mi krochmal w sprayu i taśma dwustronna rozpuszczalna w wodzie.
Aby wykończyć brzegi, wszystko obrzuciłam na overlocku, dolny brzeg wąsko podwinęłam, a dekolt to zgodnie z wykrojem - odszycie. Do kompletu uszyłam spodenki, bazując na starym numerze Burdy, gdzieś z lat '90. Zaokrągliłam boki nogawek, dodałam pęknięcie, a w kroku wstawiłam klin na wzór męskich bokserek. Tutaj trochę nie trafiłam z rozmiarem, bo może do codziennego użytku byłyby dobre, ale jednak do spania wolę luźniejsze. Ze względu na zaokrąglone nogawki, wykończyłam je obrzucając na overlocku i wąsko stebnujac. Pewnie jeszcze wrócę do tych spodenek i wstawię kliny w szwach bocznych, ale to kiedyś 😊
Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuń